11 listopada po raz pierwszy zdecydowałyśmy się z Elą Stój na start w Biegu Niepodległości na 10km. W końcu tyle już biegamy... pomyślałyśmy "dlaczego nie?!" :D Wcześniej razem z Elą startowałyśmy w Biegu Konstytucji czy w akcji "Polska Biega" ale nigdy na dystansie 10km.
Nie jechałyśmy tam po zwycięstwo, czy zajęcie wysokiej, czołowej lokaty. Chciałyśmy sprawdzić się i wziąć udział w wielkiej imprezie sportowej jaką jest niewątpliwie "Goleniowska Mila Niepodległości".
fot. Przemysław Kusiński
Dzięki Pani Ani Górskiej ( nauczycielka w-f w gimnazjum) udało się nam zabrać busem z całą ekipą biegaczy ze Świnoujścia.
Stres był jeszcze większy, gdy w busie słyszałyśmy czasy, które chcą pokonać nasze nowo poznane, biegowe koleżanki. Słuchałyśmy przerażone, spoglądałyśmy na siebie, a ja miałam jedną myśl: "Co ja robię tu?" :D Wróciły wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to zawsze stresowałam się przed zawodami. Mimo to, humor nam dopisywał. Wszyscy wokół byli tacy mili i radośni, wspierali nas :) Taka wesoła ekipa z "zielonego wozu" :D
fot. Przemysław Kusiński
Pomyślałam, co ma być to będzie! Przebiec, przebiegniemy!
Przyjechaliśmy na miejsce...szybki przegląd sytuacji, co?, gdzie?, kiedy?. Znaleźliśmy biuro zawodów...odbieramy nasze pakiety startowe...otwieramy... a tam: koszuleczka, zegarek, nr startowy, coś słodkiego na zagrychę ;D Super!!!
fot. Przemysław Kusiński
Wkrótce dołączyli do ekipy również nasi znajomi, z którymi miałyśmy przyjemność wcześniej potrenować .
Mieliśmy dużo czasu, więc wszyscy udaliśmy się coś przekąsić, na jakąś herbatkę czy kawę.
fot. Przemysław Kusiński
fot. Przemysław Kusiński
Później udaliśmy się do szatni i na rozgrzewkę. Dwa kółeczka na stadionie OSiR-u plus małe rozciąganie i trzeba było kierować się na miejsce startu.
fot. Przemysław Kusiński
fot. Przemysław Kusiński
Serducho biło coraz mocniej! :D Ta adrenalina przed startem...coś pięknego!!! :D
Ponad 600 zawodników i wśród nich MY :D ...czekamy na strzał startowy :D
Padł strzał... no to biegniemy!!! :D (gdzieś tam w tłumie ;P)
fot. Przemysław Kusiński
Oczywiście zaczęłyśmy z Elą spokojnie. Chłopaki śmignęli nam tylko gdzieś z boku i już ich nie było widać. Wokół padały tylko czasy z jaką prędkością kto biegnie...4,30...4,16..4,30... myślę sobie o matko przecież ja w tym tempie zaraz padnę! Więc spokojnie zaczęłyśmy biec i rozmawiać sobie. Złapałyśmy swoje tempo, które z każdym kilometrem zaczęłyśmy podkręcać.
Cudowne uczucie i chwile kiedy biegnie się i słyszy krzyczących ludzi, którzy stoją i dopingują każdego!
Wszyscy mieliśmy do pokonania 3 okrążenia. Pierwsze okrążenie przebiegłyśmy z Elą razem. Na drugim Ela zaczęła lekko przyspieszać. Widziałam jej plecy gdzieś do 7km, później zniknęła mi z oczu.
No cóż, to trzeba sobie obrać inny cel - pomyślałam. Pani w różowej bluzce! Okej... no to lecimy! I tak za "różową Panią" do samej mety.
Ostatnie 500m biegu było najcudowniejsze. Dopingujący ludzie...okrzyki... oklaski...BAJKA!!! :D
Jak zobaczyłam tablicę wyświetlającą czas, to ogarnęła mnie taka radocha! Wpadam na metę z czasem 0:54:37 :D Ela z czasem 0:52:14 (chciałyśmy pobiec w 1:00:00 ;P).
Generalnie na tle świnoujskiej ekipy wypadliśmy rewelacyjnie, co nas bardzo ucieszyło i podbudowało.
Jak na pierwszy start na tym dystansie, myślę, że super wynik. Dla nas to dopiero początek przygody z bieganiem.
Już niedługo kolejna relacja z zawodów...tym razem będzie nas więcej z Mieszkowej ekipy! ;)
Zachęcamy każdego kto lubi biegać, przychodźcie na zajęcia z joggingu. Tylko ostrzegam... to wciąga!!! :D
A.S.